Blog autorski
Jolanty Szwalbe

Niedziela, Maj 18, 2025, 09:47 | Brak komentarzy »

 

17.05.25

„ Mówi się o sprawiedliwości. Ale nie sprawiedliwość powinna być celem, bo jej nigdy nie da się osiągnąć: co dla jednych jest sprawiedliwe, dla innych jest niesprawiedliwe. Celem powinno być porozumienie.” Szymon Peres (1923- 2016 )

Zacznę od białego dymu z komina nad Kaplicą Sykstyńską w dniu 8 maja, który obwieszczał światu wybór nowego papieża. Godny podkreślenia jest fakt, że rekordowa ilość 135 kardynałów tak szybko doszła do porozumienia co do kandydatury Amerykanina Roberta Prevosta, bo już w czwartym głosowaniu. To On został 267. papieżem Leonem XIV.  Ponoć „ Jeden kardynał elektor marudził w czasie konklawe: - A może byśmy wybrali papieża na rok próbny? Jak się sprawdzi, to przedłużymy umowę!”

Oczywiście to żart, ale na przykład przy wyborach choćby prezydenckich można by go wprowadzić w życie. Wyborcy nie mieli by wówczas kaca wyborczego, gdyby ich wybór okazał się pudłem. A propos.

„ – Mój wujek kandydował w ostatnich wyborach na wójta. – Serio? – I co teraz robi – Nic. Wybrali go.”

Tylko kto miałby po roku próbnej prezydentury decydować o tym, czy prezydent sprawdził się czy nie? Pewnie byłoby jak ze sprawiedliwością w dzisiejszym motcie  Jedni byliby za przedłużeniem umowy inni wręcz przeciwnie. Każdy broniłby własnej racji, o której Józef Piłsudski powiedział „ Racja jest jak dupa, każdy ma swoją.” Dlatego tak ważne jest niezależne myślenie, które chroni człowieka nie tylko przed kacem wyborczym.

Ach, gdyby tak dało się dojść do porozumienia z …pogodą w maju, który jest najzimniejszy od 1991 roku. Co więcej synoptycy prognozują, że chłodna pogoda może się utrzymać przynajmniej do końca miesiąca. Cała nadzieja w tym, że nie zawsze synoptycy mieli rację. I oby jej właśnie w tym wypadku nie mieli. Z drugiej strony z majem będzie co będzie - jak mówią łabędzie. Bo kto się tylko nigdy nie myli ? „ Nie myli się tylko ten saper, który nie wychodzi z bunkra.” - co też mówią łabędzie. A może da się odczarować zimny maj na przykład takim wierszem Leopolda Staffa:

„ Po złotej pogodzie/ Majowej i bzowej/ Powoli zapada/ Zmierzch także majowy./ Obudził się wietrzyk/ Łagodny i miękki/ I brzozom podnosi/ Zielone sukienki./ Przycicha swawolnie,/ Na trawę się kładzie/ I czeka na księżyc/ Zaplątany w sadzie.”

albo wierszem Tadeusza Kotarbińskiego znakomitego filozofa, który urzeczony majem, nie potrafił się oprzeć jego oczarowaniom:

„Wiosence, urzeczony majem,/ W lenno oddaję się z ochotą/ I zakochany – nie dbam o to,/ Czy mnie wiosenka kocha wzajem./ W duszy rozkwita zachwyt szczery,/ Więc z rozczuleniem sobie patrzę,/ Jak maj w odwiecznym swym teatrze/ Co rok te same gra premiery./ I choć wiosenka z nim pod rękę/ Ucieczką przyjaźń moją zdradzi,/Gdy wróci, przed nią znów uklęknę/ I nikt nic na to nie poradzi.”

A ja chętnie uklęknę przed kimś, kto doprowadzi do porozumienia między człowiekiem a przyrodą. Bo – moim zdaniem - nie tylko ludzie są najważniejsi. Równie ważna jest przyroda.

Uklęknę też przed kimś, kto doprowadzi do porozumienia w efekcie którego zakończy się nie tylko wojna na naszej wschodniej granicy. „ Dajcie mi właściwe słowo, a poruszę ziemię.”- miał powiedzieć Józef Conrad Korzeniowski. Zatem jakie słowo poruszy tych, od których zależy porozumienie o zakończeniu wojny?

John Kennedy powiedział: „Ludzkość musi położyć kres wojnie, bo inaczej wojna położy kres ludzkości”. Słowa, które dziś jakże bliskie są spełnienia. Dlatego też „ W dzisiejszych czasach należy być optymistą, by otworzyć z rana oczy.”- zgadzam się z tymi słowami Carla Sandburga, amerykańskiego poety. Zgadzam się tym bardziej, że:

 „ Nie da się zrozumieć ludzkiego zachowania w tych czasach. Nawet nie próbujcie.”, że użyję słów amerykańskiej pisarki Sigrid Nunez. Co więcej „ Nie ma takich bredni, w które ludzie nie byliby w stanie uwierzyć.” – a to zawsze aktualny Stanisław Lem. Czy jego słowa potwierdzą się w tegorocznych wyborach prezydenckich okaże się już w pierwszej turze.  

 UŚMIECHNIJ SIĘ!( MIMO WSZYSTKO)

"Idą dwa ślimaki. Jeden do drugiego:

- Wiesz, nawet się cieszę, że idziemy tak powolutku.

- Ale dlaczego? – pyta drugi.

- Bo idziemy w złym kierunku…"

          Andrzej Mleczko


Czwartek, Maj 1, 2025, 12:50 | Brak komentarzy »

28.04.25

„ Gdyby fiołki i konwalie/ Zamiast pachnąć grać umiały,/ Byłaby to muzyka Szopena”- Leopold Staff (1878 – 1957)

Kto wie, może wówczas fiołki i konwalie nawet Konkurs Chopinowski by wygrały? Właśnie rozpoczęły się eliminacje do XIX edycji tegoż. Aż 642 pianistów z 54 krajów przystąpiło do eliminacji. 80. szczęśliwców wybranych przez jury pod przewodnictwem prof. Piotra Palecznego poznamy 4 maja, a posłuchamy w …październiku.  

Kiedy poznamy nowego papieża? Kiedy nad Kaplicą Sykstyńską uniesie się biały dym, informując świat o decyzji kardynałów. Póki co, świat poznał datę rozpoczęcia konklawe tj. siódmego maja. Niestety nie znamy ostatnich słów Papieża Franciszka, choć inne owszem. Na przykład takie: „Most, który możemy postawić tu i teraz: uścisk dłoni, podać sobie ręce. Odwagi! (…)To most podstawowy. Ten pierwszy. Wzorcowy. Zawsze jest ryzyko, że nasza wyciągnięta ręka pozostanie pusta, ale w życiu trzeba ryzykować.(…) To wspaniały most braterstwa. Oby nauczyli się go stawiać wielcy ludzie tego świata!”

 Nie wiemy też czy Papież Franciszek czegoś żałował. A propos.

 „ Podoba mi się, że pod koniec życia Darwin żałował, że nie czytał więcej poezji. Keynes żałował, że nie pił więcej szampana. I że Czechow powiedział: „ Dawno nie piłem szampana”. A potem opróżnił kieliszek i umarł. Lubię ostatnie słowa Beethovena: „ W niebie będę słyszał” – napisała w swojej ostatniej „ Słabsi” książce Sigrid Nunez.

„ A co Emerson powiedział o śmierci? Koniec z wizytami u dentysty”. Tyż prowda- jakby powiedział jeden z patronów 2025 roku ks. prof. Józef Tischner. No to jeszcze trzy grosze w temacie kresu życia, które wtrąca znakomity etnograf Antoni Kroh; „ Czeka nas koniec i kropka. Czy to się komuś podoba, czy nie. Padnie komenda: „Spocznij, wolno palić”. W krematorium.”

Co do mnie wierzę w …przecinek. Innymi słowy, że koniec jednego daje początek drugiego. Kończący się kwiecień daje początek majowi. Koniec nocy daje początek nowemu dniu. „ O dniu, dniu nowy! Naucz mnie, kosie, twojej sztuki odradzania się o brzasku każdego dnia wciąż z jednakową wiarą.”- a to Romain Rolland. „ O! jak dzwoni, o! jak śwista/…/ Co za nuta pełna, czysta!/…/ Pomocnikiem biednych ludzi,/ Dzwonkiem, który śpiących budzi,/ I minstrelem, co ich łudzi,/ Jest ten ptak./ Otrząsł ze snu, otrząsł z rosy/ Resztę piór — Poszły głosy pod niebiosy / Aż do chmur/…/”- napisał o kosie w 1891 roku  Wiktor Gomulicki.

Co nam obiecuje początek dnia? Zdaniem Jonasza Kofty: „Obiecuje nam ranek wszystko/ Co chcemy mieć/ Miłość ludziom/ Deszcze listkom/ Słowom sens/…/Nadzieja i jutrzenka siostry dwie/ Trzeba wiedzieć, że są/ Wierzyć w nie.”

Ale bywa i tak, że koniec jednych kłopotów daje początek nowym. Dlatego „ Nie przejmuj się przesadnie swoimi kłopotami. Jutro będziesz miała nowe.”- miał powiedzieć Arnold Schoenberg austriacki kompozytor i pedagog.

A dziś? Dziś najlepsze co można zrobić, to uśmiechnąć się, bo jutro może być za późno. Przekonywał do tego Jonasz Kofta, a uzasadniał tak: „Burzową chmurą płyną dzieje/ Nadzieja ciągle się telepie/ Jest hasło co optymizm sieje/ Uśmiechnij się! Jutro będzie lepiej/ Często to brzmi jak drętwa mowa/ Po co wyszczerzać się na próżno/ Hasło inaczej czas zredagować/ Uśmiechnij się! Jutro będzie za późno.” Podpisuję się pod słowami Poety szerokim uśmiechem. Tym bardziej, że jak mawiał Horacy: „ Korzystaj z dnia. Jutro jeszcze dniem nie jest.” Natomiast o słowach Gabriela Márqueza „ Jutro nie jest zagwarantowane nikomu, ani młodemu, ani staremu.”, nawet nie wspominam.

Za to wspomnę na zakończenie jeszcze raz o maju, a dokładnie majowym deszczu (oby go nie brakowało), o którym Leopold Staff napisał cudowny wiersz, dając nam tym samym powód do uśmiechu:

„ Maj na ziemi! Deszcz o wiośnie/ Kogo zmoczy, ten urośnie./…/ Rosi deszczyk nam na głowy,/ Srebrny, złoty, brylantowy./ Iskry, perły i diamenty/ Lecą z chmury uśmiechniętej./ To klejnoty, a nie deszcze…/Jeszcze, jeszcze… Jak szeleszcze,/ Szepce, szemrze, szumi, śpiewa…/ Trawy cieszą się i drzewa./…/ Róże w bieli, w złocie, w pąsie/ Błyszczą, świecą, lśnią i skrzą się;/ Kwiaty modre, żółte, białe/ I czerwone w kroplach całe./ Mlecze, jaskry, niezabudki,/ Dzwonki, fiołki i stokrótki,/ Kwiaty pól i kwiaty matki:/ Dziatki, bratki i bławatki,/ Wszystko razem w żywej rzeszy/ Dżdżem się cieszy, dżdżem się śmieszy…/…/ …A po ścieżce skacze żaba…/Kto się boi, ten jest baba!/…/”

I to już koniec i bomba, a kto się NIE UŚMIECHNĄŁ ten trąba – to oczywiście parafraza zakończenia z powieści Witolda Gombrowicza „Ferdydurke”, które w oryginale brzmi: „Koniec i bomba, a kto czytał ten trąba”.

UŚMIECHNIJ SIĘ! ( MIMO WSZYSTKO)

- Chciałbym być powodem, dla którego budzisz się co rano!

- Budzę się, bo muszę się wysikać.  


środa, Kwiecień 16, 2025, 22:39 | Brak komentarzy »

15.04.25

„ Jest coś takiego, że Wielkanoc wywołuje w człowieku refleksje. Lubię te święta!” – Jerzy Stuhr (1947 – 2024)

Wielki Tydzień rozpoczęty.  

„ Wielki Piątek. Droga Krzyżowa, myślę sobie, jest wpisana w życie każdego z nas” – napisał w „ Tak sobie myślę…Dziennik czasu choroby” Jerzy Stuhr. A ja tak sobie pomyślałam, że w dzisiejszym wpisie odwołam się do myśli, którymi dzieli się w Wielkim Tygodniu roku 2012 Jerzy Stuhr, który nie tylko dla mnie był wspaniałym Człowiekiem, Pedagogiem i Aktorem. Zatem do rzeczy.

„ Namawiam Was, Czytelnicy, do prześledzenia drogi krzyżowej Waszego życia. Zakończy się śmiercią, to pewne. Więc już z tym jednym obrazem drogi możemy się utożsamiać.” Nic dodać nic ująć.  

„ Upadki Chrystusa. To z pewnością choroby moje i moich najbliższych. Trzy!”- wyznał Jerzy Stuhr. A co Go najbardziej interesuje w upadku?:

„ Nie dlaczego, nie jak, nie na co upadł, ale jak się podnosi. (…) W tym dźwiganiu się jest najwięcej wspaniałej energii. I nadziei przede wszystkim”. A mnie słowo „ upadek” przypomniało Romę Ligocką, która swoją drogę krzyżową przeżyła jako mała dziewczynka w getcie krakowskim, a jako dorosła już kobieta w jednej ze swoich książek napisała: „ Nauczyłam się, że po każdym upadku trzeba jak najszybciej się podnieść… Uśmiechać się, kiedy boli, i tym bardziej się uśmiechać im bardziej boli. No i zdobywać jak najwięcej punktów – między upadkami.” Piękne, ale jakże trudne do wykonania. Zwłaszcza ten uśmiech – gdy boli.  

Wielkanoc 2012 spędził Jerzy Stuhr z dziećmi. Podzielił się w książce tematami rozmów przy stole świątecznym, nazywając je niesamowitymi:

„ Niesamowite są rozmowy między moimi dziećmi przy stole. Nowe modele smartfonów, ipody, e-booki, portale, gdzie ściągają filmy za jedenaście złotych (…)Maciek na You Tube ma już pięćset tysięcy wejść. Jakaś ogromna wiedza i słowa, do których poznania ja już nie mam dostępu. Oni z ciekawością, z uśmiechem akceptują i zanurzają się w świat nowej cywilizacji.”

Myślę, że w wielu domach podczas Świąt Wielkanocnych 2025 roku będą się toczyć równie niesamowite rozmowy dzieci i nastoletnich  wnuków dla przysłuchujących się im starszych rodziców, a zwłaszcza babć oraz dziadków. Być może również o najnowszych modelach telefonów, o portalach, z których można pobierać muzykę i filmy ale legalnie i za darmo.  No i o sztucznej inteligencji, która w 2012 roku dopiero raczkowała. Dziś staje się coraz bardziej widoczna i słyszalna w naszym codziennym życiu. Według badań najczęściej korzysta z niej młodzież. Jak łatwo się domyślić chodzi o naukę. Z kolei Maciej Stuhr zdubbinguje Osła w Shreku 5 dzięki pomocy…sztucznej inteligencji.

„ Jak włączyć się do tej ich rozmowy z moją wczorajszą lekturą Manna, Conrada, Słonimskiego. Po co?”-  zadaje sobie pytanie Jerzy Stuhr, a i dziś zapewne mogło by to samo pytanie zadać sobie większość babć i dziadków.  Dochodzi jeszcze obawa by nie usłyszeć na przykład od córki czy wnuczki takie słowa: „ Co ty mi możesz powiedzieć, czego ja bym w Internecie nie znalazła”  

Wrócę jeszcze do nadziei wszak Wielkanoc to nie tylko czas radosny ale też czas nadziei. Tym razem przywołam słowa ks. Józefa Tischnera, z których wynika jak wiele dla człowieka znaczy nadzieja i jak wiele od niej zależy, bo i przyszłość i teraźniejszość człowieka oraz „ sens oraz rozmiar przestrzeni, w której żyje” Co więcej: „ Z małej nadziei człowieka powstaje przestrzeń ciasna, krótkie pielgrzymowanie, płytki wybór wartości w teraźniejszości. To samo można powiedzieć o spotkaniach człowieka z innymi ludźmi: małe nadzieje rodzą spotkania ułamkowe, wielkie nadzieje dają wielką miłość i najgłębszą wierność.”

Życzę wszystkim czytającym moje wpisy WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH!!! oraz WIELKICH NADZIEI na co dzień.

UŚMIECHNIJ SIĘ! ( MIMO WSZYSTKO)

A propos jajek, bez których trudno mówić o udanych Świętach Wielkanocnych, znalazłam taki wierszyk Jerzego Skoczylasa:

„ Przechwalała się kura kurze raz na grzędzie :/ Moje jajka są większe, po sześć groszy wszędzie. / Moje mniejsze, po pięć są – druga powiedziała – / lecz nie będę za grosza dupy rozrywała”  


Czwartek, Marzec 27, 2025, 22:01 | Brak komentarzy »

27.03.25

Ledwie od ziemi ruń odrośnie,/ Rodzi się wiosny dar łaskawy,/ Bo nic nie pachnie tak radośnie / Jak świeże listki trawy.” Tadeusz Kotarbiński (1886- 1981)

Wiosną możemy cieszyć się ledwie od tygodnia, a już człowiekowi troszkę lżej na duszy. Bo „kto smutki roztapia i śniegi? Kto sypie fiołki i piegi? Wiosna, wiosna…”- odpowiada Jeremi Przybora, który zna odpowiedź także na inne pytania, które wiosną przychodzą do głowy na przykład: „ Kto sprawił, że ptaszek zaśpiewał?/ To wiosna, to wiosna!/ Że krzewy zakwitły i drzewa?/ To wiosna, to wiosna!/ Kto tyle uczynił zieleni?/ To wiosna, to wiosna!/ Po ławkach rozrzucił tych leni? / To wiosna!”  A jak ptaszek śpiewa? To już specjalność Georges’a Wellsa, który tłumaczył język ptasi na ludzki „ tilu-tilu, ku-ku, ćwir-ćwir, pi-tiu, tiu-tiutiu!” I wszystko jasne.

W ten weekend zmieniamy czas z zimowego na letni czyli o godz. 2.00 zrobimy sobie godzinę  3.00. czyli skrócimy spanie o całą godzinkę. Ci, którzy mają problemy ze snem będą zadowoleni, ci, którzy smacznie śpią wręcz przeciwnie. Autor dzisiejszego motta twierdził, że „ Sen to skracanie sobie życia w tym celu, aby je wydłużyć”. Wynika zatem, że w nocy z 29 na 30 marca nastąpi dodatkowe skrócenie snu a więc i życia. Czego to ludzie nie wymyślą by wydłużyć życie?

Do śpiochów z pewnością nie zaliczają się ptaki a szczególnie ten, o którym mój ulubiony filozof Tadeusz Kotarbiński w tomiku wierszy „ Rytmy i rymy” napisał tak: „ Ledwie świt z szaromglistych wychynie osłonek,/ Już budzi się wesoły skowronek./ Wyprysnął z oziminy, w etery dał nurka,/ Świdruje serpentynką, śmigiełkami furka…”.

Jak jeszcze witają nowy dzień ptaki? Tą wiedzą chętnie dzielił się z czytelnikami Romain Rolland: „ Jakim wrzaskiem, jakim uniesieniem miłosnym święcą powrót dnia! Zapomniane wszystkie utrapienia, obawy, strachy(…) Wszystko poszło w niepamięć. O dniu, dniu nowy! Naucz mnie kosie, twojej sztuki odradzania się o brzasku każdego dnia wciąż z jednakową wiarą” Ba, gdyby to było takie łatwe. Móc zapomnieć o swoich i świata utrapieniach. Tymczasem „ Rano: głowa pusta ...więc czemu ciężka? No tak, przecież cała przeszłość w głowie, no i jeszcze teraz i jutro.” – napisał  Ryszard Przybylski w liście do Lema. Ale zawsze warto próbować.

A jak witał dzień Jan Kasprowicz? „ Zwykle się kładę z kurami,/ A ze skowronkiem się budzę,/ Ażeby oczy wykąpać/ W złocistej słonecznej strudze./ Wychodzę sobie w koszuli/ I na bosaka na ganek/ I, pasek ściągając na spodniach,/ Patrzę, jak wstaje poranek. /…/”  

Jonasz  Kofta przekonywał zwłaszcza śpiochów, że dobrze jest wstać skoro świt by „ / Jutrzenki blask/ Duszkiem pić/ Nim w górze tam/ Skowronek zacznie tryl/ Jak dobrze wcześnie wstać/ Dla tych chwil./…/ Obiecuje nam ranek wszystko/ Co chcemy mieć/ Miłość ludziom/ Deszcze listkom/ Słowom sens/…/Nadzieja i jutrzenka siostry dwie/ Trzeba wiedzieć, że są/ Wierzyć w nie/…/”

Z kolei Jan Brzechwa wierzył we wiosnę. Zdaniem Poety: „ Nie ma lepszej pory,/ Aby umarł taktownie człowiek ciężko chory./ Na cmentarzu wesoło zielenią się drzewa,/ Żałoba na wiosennym wietrze się rozwiewa,/ I śmierć zda się błahostką, gdy wiosna upaja…/ Postaram się pociągnąć do połowy maja.”

Nie jest za to błahostką fakt, że „ Każdego dnia uczestniczymy w cudzie, z którego nawet nie zdajemy sobie sprawy”- mawiał  Thich Hanh  i podawał przykłady „ niebieskie niebo, białe chmury, zielone liście, czarne, ciekawskie oczy dziecka – nasze własne oczy. Wszystko jest cudem.”

A dla mnie cudem jest powrót ptaków, które pokonują setki tysięcy kilometrów by powrócić do swoich gniazd. Jak na przykład bocian Krutek, który wykluł się w Krutyni siedem lat temu. Jako pisklę został znaleziony przez jednego z mieszkańców, który przyniósł go do Mazurskiego Parku Krajobrazowego. Od tego czasu Krutek co roku wraca na wiosnę do swojego gniazda, o czym przeczytałam w Internecie rzecz jasna. A propos. Stefan Friedmann słusznie zauważył, że „ Kiedyś mówiło się: „ Pójdź, dziecię, ja cię uczyć każę! A teraz: Szukaj, dziecię w Internecie!” Jak widać nie tylko dziecię szuka w Internecie, czemu szczególnie sprzyja wiosna.  Jak bowiem twierdziła L.M. Montgomery:„ Wiosna nie zna różnic wieku – każdy wydaje się młody i radosny.” I tego się trzymajmy!

Uśmiechnij się! ( mimo wszystko)

– Dlaczego ostatnio w Polsce rodzi się mniej dzieci?

– Bo wiosną przylatuje coraz mniej bocianów.


Poniedziałek, Marzec 10, 2025, 23:02 | Brak komentarzy »

10.03.25

„ Lepiej, gdy jest gorzej,/ bo lepiej być może./ Gorzej, gdy jest lepiej,/ bo może być gorzej”-  Lech Konopiński (1931 – 2023)

Dzisiejsze motto wybrane spośród bogatej twórczości poety, satyryka i fraszkopisarza Lecha Konopińskiego, to swego rodzaju pocieszka. Do zastosowania, kiedy człowiek czuje, że jest gorzej zarówno ze sprawami osobistymi jak globalnymi. A propos tych globalnych.

Albert Einstein stał na stanowisku, że „ Los ludzkości będzie taki na jaki sobie zasłużyła”. Niestety los ten pogarsza się z każdym wypowiedzianym słowem przez 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jakie to słowa? Mahatma Gandhi powiedziałby, że bez serca. Przywódca indyjski uważał, że „ Lepiej mieć serce bez słów, niż słowa bez serca”  

Z kolei Ernst Wiechert nazwałby słowa 47. prezydenta „ bestią z otchłani”. Autor „ Dzieci Jerominów” nie miał wątpliwości „ Czym jest słowo? Pociechą, łaską, a w następnej chwili bestią z otchłani”.

Mimo to ludzkość wciąż czeka z nadzieją na jedno słowo, które przyniosłoby pokój w trwającej od czterech lat wojnie u naszej wschodniej granicy. Jak tłumaczył Budda „ Lepsze niż tysiąc pustych słów, jest jedno słowo, które przynosi pokój” Kto je wypowie? Jak długo jeszcze świat będzie czekał wierząc, że „ ludzi dobrej woli jest więcej” i „ że ten świat, nie zginie nigdy dzięki nim. Nie! Nie! Nie! Nie!”- jak śpiewał w 1967 roku Czesław Niemen.

„ Burzową chmurą płyną dzieje/ Nadzieja ciągle się telepie/ Jest hasło co optymizm sieje/ Uśmiechnij się! Jutro będzie lepiej”- radził Jonasz Kofta.

Zanim jednak nadejdzie to jutro „ Znajdź dzisiaj czas, aby być szczęśliwym! Nie musisz porzucać pracy, lecz może tylko zająć się czymś innym. Nie musisz wyjeżdżać za granicę, nie potrzebujesz wcale więcej pieniędzy. Bądź szczęśliwy. Tu i teraz!” – to  Phil Bosmans. Proste? Nie dla każdego. „ - Nie sądzisz, że szczęście dobrze by ci zrobiło? - Sam nie wiem. A jakie są efekty uboczne?” – czytam w „Fistaszkach” Charlesa M. Schulza.

Wiesław Myśliwski też zwraca uwagę na fakt, że „szczęście jest nieraz bliziutko, może w tej ubogiej izbie, gdzie się całe życie żyje, a ludzie Bóg wie gdzie go szukają”. Narcyza Żmichowska polska poetka dodałaby zapewne od siebie ” Ludzie, ludzie, wy nie wiecie, / Że jest szczęście na tym świecie: / Patrzeć w niebo, gonić okiem / Za gwiazdeczką, za obłokiem,/ Słuchać pieśni, którą śpiewa / Naszej duszy duch przyrody/  W głosie ptasząt, w dźwięku wody, / W szeleszczących listkach drzewa”

Z kolei Horacy podaje jak na tacy swój przepis na szczęście: „ Po co jeździć za szczęściem? Wytęż oczy, uszy. Przy tobie jest – gdy spokój masz w duszy.” Proste? Nie dla każdego. Na przykład Sławomir Mrożek zwierzył się, że: „Nie miałem spokoju, odkąd siebie pamiętam, a kiedy go miałem, byłem niespokojny, że spokój pozbawia mnie spokoju.” I masz babo placek. Nota bene już niedługo będziemy piec ( albo kupować) nie tylko placki ale i baby wielkanocne.

No to jeszcze jeden przepis, by poczuć się lepiej. Tym razem Pan Młody z „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego zapewnia, że  „(…) od miesiąca chodzę boso,/ od razu się czuję zdrowo,/chadzam boso, z gołą głową;/ pod spód więcej nic nie wdziewam,/ od razu się lepiej miewam.” Proste? Pewnie dla młodych tak. A co dla starych? Przecież nie stękanie jak twierdził Viktor Hugo. Dla starych też chodzenie. „Chodzi dziadek po pokoju, tam i z powrotem, tam i z powrotem. Babcia się tak przypatruje po czym mówi:- Co tak chodzisz? – Seksu mi się chce. – No to chodź.- Przecie chodzę!”

Co do mnie, to podpisuję się pod słowami Simone de Beauvoir, że: „ Dopóki będą na świecie książki, moje szczęście jest zabezpieczone.” A co byłoby szczęściem dla niemieckiego aforysty Lichtenberga? „ Byłoby szczęściem móc uszy i inne zmysły zamykać jak oczy.” Oj, tak, tak…

Zatem „ Nie warto być pesymistą,/ Już lepiej wierzyć w cuda,/ Może kiedyś coś się uda. […] Jeszcze dzień i jeszcze dwa,/ Wszystko na świecie granice ma.”

UŚMIECHNIJ SIĘ!( mimo wszystko)

- Jestem dzisiaj najszczęśliwszym człowiekiem na świecie – zwraca się kolega do kolegi. – Zakochałeś się? – Nie, wyspałem.

 


Piątek, Luty 21, 2025, 18:49 | Brak komentarzy »

21.02.25

„ Nad moim domem/ olbrzymi Orion sztorcem stoi/ jak spiżowe wrota/ ma trzy złote gwoździe/ pośrodku/ a dom leży w śniegu/ niziutki/ wśród bezlistnych drzew.”- napisał w wierszu „Mróz”  Jarosław Iwaszkiewicz (1894 – 1980).

Z kolei nad naszym domem od jakiegoś czasu najjaśniejsza na lutowym niebie Wenus stoi.  A dom nasz - wcale nie niziutki, póki co też w śniegu leży wśród bezlistnych drzew. Niestety śnieg zaszczycił nas na chwilę, jako że stał się w ostatnich latach unikatowym zjawiskiem niczym „ białe kruki” wśród książek.   

Przed nami, bo 28.lutego najbardziej spektakularne astronomiczne widowisko na nocnym niebie w tym roku. Będzie nim Parada Siedmiu Planet. I choć nie zalicza się jej do siedmiu cudów świata to być może będzie okrzyknięta tym ósmym przez wszystkich oglądających ten wyjątkowy spektakl. Zarówno przez profesjonalistów jak i dyletantów astronomii, do których i ja się zaliczam. Rzecz jasna o ile tylko chmury tej nocy okażą swą wspaniałomyślność.  A propos cudów. „ Są tylko dwie drogi przejścia przez życie. Jedna to przekonanie, że nic nie jest cudem. Druga to pewność, że cudem jest wszystko.”- powiedział Albert Einstein.

To, że żyjemy dziś w świecie, w którym „ jeden wariat tworzy wielu wariatów, lecz jeden rozsądny człowiek tylko niewielu rozsądnych”- to jakże wciąż aktualne słowa Georga Lichtenberga - niestety ma swoje konsekwencje. Wydaje się, że tylko cuda – bo jeden to za mało na dzisiejszą rzeczywistość – mogą  uratować ludzkość przed jutrem, które wielu wariatów chce zamienić w gruz. I to będą cuda, na które ciężko pracują ludzie rozsądni. A że są w mniejszości to miejmy nadzieję, że się wyrobią i zdąża na czas.   

Zatem kontynuuję temat o cudach, by choć na chwilę oderwać myśli od złowieszczych newsów, którymi jesteśmy non stop „ częstowani” przez media.  Newsy, które skutecznie pozbawiają człowieka przeżywania jednego z najpiękniejszych doświadczeń w życiu, o którym Albert Einstein opowiadał tak „Jednym z najpiękniejszych doświadczeń, jakie może przeżywać człowiek jest oczarowanie tajemnicą.  Jest to uczucie, które stoi u kolebki prawdziwej sztuki i prawdziwej nauki. Ten, kto go nie zna i nie potrafi się dziwić, nie potrafi doznawać zachwytu, jest martwy niczym zdmuchnięta świeczka”.

Z kolei ks. Jan Twardowski mówił tak:  „ Patrząc na słońce, księżyc, gwiazdy, przeżywamy tajemnicę naszego życia, zagadkę istnienia.” Bo choć „ potrafimy ze szczegółami zrekonstruować historię galaktyk, gwiazd i planet, nagromadziliśmy sporą wiedzę o ewolucji życia. Ale…podstawowe pytanie pozostaje „nietknięte”: Skąd się to wszystko wzięło?”- to słowa laureata jednej z najbardziej prestiżowych nagród na świecie - Nagrody Templetona, przyznawanej za pokonywanie barier między nauką a religią, duchowny katolicki Michał Heller.

Natomiast co do doznawania zachwytów to Maya Angelou, afroamerykańska poetka widziała ich rolę tak „ Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil zapierających dech w piersiach.” Oczywiście oddech w piersiach może zatrzymać i chwila grozy, ale nie o nią tu chodzi lecz o zachwyt nad pięknem. Tym bardziej, że „ Każdego dnia, każdej godziny woła do nas piękno, ale my rzadko jesteśmy gotowi usłyszeć to wołanie”- napisał wietnamski mnich buddyjski Thich Nhat Hanh w książce „ Cisza. Siła spokoju w świecie pełnym zgiełku.” Dlaczego? Bo „ większość z nas wciąż pędzi, jakby istniało jakieś lepsze miejsce, do którego należy czym prędzej dotrzeć”, albo żeby „w każdym następnym roku mieć więcej, zeżreć więcej, pędzić szybciej, zarobić więcej, kupić więcej, i czy ja wiem, co jeszcze więcej?”- a to już Sławomir Mrożek. Słowa powyższe nie dotyczą rzecz jasna księdza Jana Twardowskiego, czego dowodem jego wiersze oraz choćby takie dwie wypowiedzi: „ Jak pięknie starzeją się drzewa. Na przykład dąb z biegiem lat ma coraz bardziej kręte i rozłożyste konary, wyrastające sęki. Jest piękny, majestatyczny, groźny i święty w swojej starości” Szkoda tylko, że człowiek ma za nic tą świętość. I druga: „ Można dostrzec w przyrodzie humor. Pasikonik ma oczy na przednich nogach, koliber leci tyłem. Sam fakt, że istnieją hipopotamy i wiewiórki jest zdumiewający…”.

A co z cudami codziennymi, których nie dostrzega większość z nas : „ Smak świeżo wyciśniętego soku pomarańczowego. Figa. Widok kwiatu. Dźwięki muzyki. Plama światła słonecznego na deskach podłogowych. Koty, psy, jaszczurki, delfiny.” – wymienia bohaterka „ Niemożliwego życia” Matta Haiga, i dalej tłumaczy: „ Wyobraź sobie, że pochodzisz z innej planety, na której nie ma żadnych z tych rzeczy. Wyobraź sobie, jak pełne cudów to wszystko by się wydawało. Jak nieobojętni bylibyśmy na wszystko, co mamy przed sobą” I choć to słowa fikcyjnej postaci to poruszony temat już fikcją nie jest.

 Uśmiechnij się! ( mimo wszystko)

Gdy przyjdzie dzień ostateczny, będzie jęk i zgrzytanie zębów – mówi ksiądz do wiernych.

- A co będzie ze mną – pyta staruszek – bo ja nie mam zębów?.

- Zęby będą dostarczone – odpowiada ksiądz.

 


Poniedziałek, Styczeń 27, 2025, 22:04 | Brak komentarzy »

27.01.25

 „Wdzięczność cechuje ludzi z dobrego kruszcu.” Ludwik Hirszfeld (1884 – 1954)

Dziś chcę napisać o dawaniu i wdzięczności. Oczywiście za sprawą 33.finału WOŚP, ale nie tylko.

Jerzy Owsiak doskonale wpisuje się nie tylko w słowa Alberta Camusa: „Są ludzie, którzy usprawiedliwiają świat, pomagają żyć samą swoją obecnością” Pomysłodawca WOŚP należy do tej małej grupy troskliwych ludzi, którzy rozsiewają światełko do nieba, budują mosty i tym samym zmieniają świat na lepszy. A nie jest to łatwe. Dlatego ci co to robią albo choć próbują są w mniejszości. Żyjemy bowiem w czasach, w których lawinowo wręcz rośnie krąg tych, którzy wszystko zaciemniają, budują mury i napadają na bliźnich. Co więcej, „ Żyjemy w świecie, w którym jeden wariat tworzy wielu wariatów, lecz jeden rozsądny człowiek tylko niewielu rozsądnych”- a to aktualne jak nigdy wcześniej słowa Georga Lichtenberga. 

Ludwik Hirszfeld autor dzisiejszego motta twierdził -i trudno nie przyznać mu racji, że „ w dwóch instynktach wyrażają się główne motory naszego czynu: w instynkcie brania i w potężnym, u najlepszych nie dającym się nigdy zaspokoić – instynkcie dawania.” Przekonywał, że „ Najpotężniejsze uczucie szczęścia odczuwamy wówczas, gdy z siebie coś dajemy innym.”

Ale nie wszyscy dają się przekonać. Bo z tym potężnym uczuciem szczęścia może być przecież niekiedy i tak: - Jestem dziś najszczęśliwszym człowiekiem na świecie – mówi kolega do kolegi. – Zakochałeś się? – Nie, wyspałem!

Wracając do Hirszfelda to warto przypomnieć, że dziś w serbskim miasteczku Valjevo ( udał się tam jako ochotnik Hirszfeld, gdy wybuchła w mieście epidemia duru brzusznego) działa restauracja, w której Polacy są goszczeni całkowicie za darmo. - Jak to możliwe? Właściciel twierdzi, że rachunek został opłacony 100 lat temu przez Hirszfelda. I to właśnie z wdzięczności dla polskiego lekarza Čorçe Momić, właściciel kawiarnio-restauracji "Corner" w Valjevie, zdecydował, że Polacy nie będą płacić za zamówienia w jego lokalu. Uważa się bowiem, ze to on położył podwaliny pod bakteriologię i higienę w Serbii, kiedy walczył o ludzkie życie podczas epidemii duru brzusznego w 1915 roku podczas której zmarło milion chorych na cztery miliony mieszkańców.

No to jeszcze przywołam słowa wspaniałej ambasadorki UNICEF-u, którą została po zakończeniu kariery aktorskiej Audrey Hepburn: „ Dawanie to życie. Jeżeli przestaniesz chcieć dawać, nie będziesz miał po co żyć” Hepburn dała swoje nazwisko ale przede wszystkim rozdawała swój uśmiech dzieciom, spotykając się z nimi w najbardziej zapalnych miejscach globu. „ Gdy widzisz, co się dzieje na świecie, rozmowy o wyglądzie są trywialne. Prawdę mówiąc, jestem wdzięczna Bogu za to, czym mnie obdarował.”- to też Audrey Hepburn. Co na to dzisiejsze gwiazdy show-biznesu?

A za co dziękowała Maria Kuncewiczowa? „ Nie umiem zasnąć nie podziękowawszy za pogodę, jeśli była piękna, za księżyc, za sukces w pracy, za miłość, za przyjaźń. Duszę się, nie dziękując, a przecież nie ma na Ziemi istoty, której mogłabym podziękować za słońce” i jeszcze: „ Od dziecka kazano mi dziękować za prezenty. Dziękczynienie stało się odruchem.”

„ Dążmy do tego, aby od razu nie odkładając, okazywać swoją wdzięczność. Więcej wtedy na świecie będzie słońca i ochoty do dobrych uczynków.” – radził Albert Schweitzer, wielki autorytet moralny, lekarz, laureat pokojowej nagrody Nobla. Ale kto dziś bierze na poważnie jego radę?  A przecież „ Światło i woda, schronienie i pokarm, praca i czas wolny, dzieci, rodzice i dziadkowie, narodziny i śmierć – to wszystko jest nam dane. Dlaczego? Abyśmy mogli mówić gracias, dzięki: Bogu, sobie nawzajem, wszystkim razem i każdemu z osobna.”- tłumaczył John Henry Newman, angielski teolog, filozof i kardynał.

 „ Wdzięczność cechuje ludzi z dobrego kruszcu.” Oby nigdy takich ludzi nie zabrakło wśród nas. Zwłaszcza spośród tych, dla których gra od 33. lat WOŚP czy też spośród tych, z myślą o których prowadzone są dziesiątki akcji charytatywnych.

Z drugiej strony każdy człowiek winien okazywać wdzięczność. „Jeśli nie potrafisz być wdzięczny za to, co otrzymałeś od losu, bądź przynajmniej wdzięczny za to, co cię omija.”– to jeszcze raz John Henry Newman. I to dopiero jest święto prowda- jakby powiedział ks. Józef Tischner zgodnie z góralską teorią poznania.  

UŚMIECHNIJ SIĘ!( mimo wszystko)

Pytacie, co się zmieniło od moich czasów? Kiedyś włączałem telewizję, żeby obejrzeć film od czasu do czasu przerywany reklamami. Teraz muszę oglądać reklamy od czasu do czasu przerywane filmami.


Wtorek, Styczeń 7, 2025, 18:06 | Brak komentarzy »

7.01.25

„ Im starsza jesteś, tym bardziej twój tort urodzinowy przypomina pochód z pochodniami.” - Audrey Hepburn (1929-1993)

I cóż z tego, że jesteśmy starsze/starsi o rok? Najważniejsze, że DOŻYLIŚMY!!! Jaki będzie 2025 rok, to się dopiero okaże. Każdego dnia powoli będzie odsłaniać swoje prawdziwe oblicze i tym samym dowiemy się, czy postawione przez ekspertów, jasnowidzów, wróżki i wróżbitów diagnozy, wizje i horoskopy na tenże rok były trafne. W pierwszym wpisie 2025 roku napiszę o niektórych rzeczach, które szczególnie kojarzą się z początkiem nowego roku kalendarzowego.  

Nowe cele… „ Zawsze stawiam sobie wyzwania i nowe cele. Chcę, aby mój umysł i serce wciąż pracowały. Ciągle staram się robić więcej” – powiedział  Saburo Shochi, 106-letni Japończyk został wpisany w 2012 roku do Księgi Rekordów Guinnessa i uznany za najstarszą osobę podróżującą dookoła świata.

Nowe plany… „ Tymczasem, póki sił do ich kresu będę czynił swoje, to, com zamierzył i nadal jeszcze planuję, pod zawołaniem: USZY DO GÓRY!”- a to Jerzy Waldorff, który czynił swoje i planował do 89. roku życia.

Nowe pomysły… „ Dopóki człowiek ma pomysły, dopóty się rusza”- to „święta prowda” głoszona przez wspaniałego ilustratora książek  Józefa Wilkonia, który w tym roku skończy - daj Boże- 95 lat! I zapewne wciąż ma nowe pomysły.  

Nowe wydatki…dla nowej ( od pewnego wieku) potrzeby: „ Nowy smartfon, tablet, czytnik, laptop. Ale i sokowirówka, i elektroniczny ekspres do kawy. Lubię gadżety. Dzięki nim czuję, że nadążam. Z żywymi naprzód iść! To mnie lokuje we wspólnocie. (…)  Nawet jeśli nie korzystam z połowy możliwości smartfonu, to przecież nadążam!”- pociesza się znakomita poetka i felietonistka Anna Janko.

 Nowy przyjaciel…może być nie tylko człowiekiem. „ Niedługo zapewne dojdę do zmiany poglądu na gumowy worek z gorącą wodą. Dawniej przyrząd ten bardzo mnie śmieszył, dziś skłonny jestem patrzyć nań nieco poważniej, a jutro… któż wie, co będzie jutro; może worek ów stanie się moim najserdeczniejszym przyjacielem, z którym na poufałym sam na sam spędzać będziemy długie nocy?” – zwierzył się Stefan Kisielewski

Nowa praca…twarda praca: „ – Przebacz waćpan niezgrabność! – mówił kat łotrowi – Pierwszy raz dzisiaj wieszam, jestem nowym katem. – Proszę się nie żenować – łotr grzecznie odpowie – Pierwszy raz mnie wieszają, nie poznam się na tem!” – to Aleksander Fredro.

Nowe drogi…. nie tylko te w dosłownym znaczeniu. Bo na przykład „ Jeżeli jestem wierną i pilną pracownicą, czego więcej mam żądać od siebie? Nie chęć sławy, ale chęć doskonalenia się popycha mnie w coraz nowe drogi.”- wyznała Helena Modrzejewska.

Nowa wiedza … „Nikt nie jest tak stary, by nie mógł się jeszcze czegoś nowego nauczyć.”- o czym wiedział już  Ajschylos.

Nowe słowa…nie tylko młodzieżowe. „ A może bezzębni dadzą nam nowy kształt słowa?”- zapytuje Stanisław Jerzy Lec.

Nowe życie…i tu podam kilka możliwości.   „ Pracując twórczo, człowiek stwarza sobie nowe życie.”- to według Ignacego Paderewskiego. Z kolei Joanna Kulmowa o nowej życiowej roli blogierki: „ Zupełnie nowe życie. Już pora, bo stare nieźle się zużyło. Więc nowiutkie podsuwa mi intersieć, żebym mogła łowić w nią siebie dzień po dniu.”. Natomiast według Sławomira Mrożka należało poczekać do wiosny i nosić okulary, ale… „nie w jakiejś bezdusznej oprawie metalowej, lecz w oprawie – na przykład – z wikliny. Na wiosnę, pod wpływem wilgoci i temperatury nasze okulary wypuszczą młode, zielone pędy i dumnie będziemy nosić te widome znaki tryumfu nowego życia nad starością.”

A co z nowym życiem dla… duszy? „Nieraz uśmiech twój wlać może do duszy zniechęconej jakby nowe życie, nadzieję, że nastaną lepsze czasy, że nie wszystko stracone, że Bóg czuwa.”- a to sposób według św. Urszuli Ledóchowskiej, która w 2011 zajęła czwarte miejsce w plebiscycie Muzeum Historii Polski na najbardziej wpływową Polkę wszechczasów.

Uśmiechnij się! ( mimo wszystko)

W nowym roku będą rzecz jasna i …

Nowe zarządzenia… Pewnego razu Mieczysław Karłowicz wybrał się na ryby, łowił jednak w głuchym ustroniu, gdyż nie posiadał urzędowego zezwolenia. Nagle jak spod ziemi wyrasta strażnik i surowym tonem pyta:

–        Jakim prawem łowi pan tutaj pstrągi?

–        Mój przyjacielu – odpowiada Karłowicz z niezmąconym spokojem – czynię tak pod nakazem nieodpartej przemocy niezgłębionego, intuicyjnego geniuszu ludzkiego nad upośledzoną nędzną kreaturą…

–        Wybaczy pan – mówi zmieszany strażnik, zdejmując czapkę i kłaniając się nisko – ale kto by tam znał te wszystkie nowe zarządzenia.


Niedziela, Grudzień 22, 2024, 13:35 | Brak komentarzy »

20.12.24

„ Im jest się mniejszym, tym Boże Narodzenie jest większe.”- Tove Jansson (1914 – 2001)

Już za parę dni, za dni parę, będziemy przeżywać Święta Bożego Narodzenia. Jak napisał Jan Sztaudynger: „ W dzień Bożego Narodzenia/ Radość wszelkiego stworzenia,/ A już najbardziej chyba/ Cieszą się indyk i ryba.”. Choć osobiście mam co do tej radości indyka i ryby pewne wątpliwości. Nie mniej ciekawa jestem w ilu domach w Wigilię będą zgodnie z tradycją wyłącznie dania postne w tym nomen omen ryby. Dawniej nikomu do głowy nie przyszło, że mogą być i dania mięsne, które przecież dopuszcza Kodeks Prawa Kanonicznego.

Co ciekawe nie tylko ludzie mają Wigilię. „ I drzewa mają swą Wigilię.../ W najkrótszy dzień bożego roku,/ Gdy błękitnieje śnieg o zmroku;/ W okiściach, jak olbrzymie lilie,/ Białe smereki, sosny, jodły,/ Z zapartym tchem wsłuchane w ciszę,/ Snują zadumy jakieś mnisze,/ Rozpamiętując święte modły./…/ Wtem bić przestało serce kniei,/ Bo z pierwszą gwiazdą nieb rozłogów,/ Z gęstwiny, rozgarniając zieleń,/ Wynurza głowę pyszny jeleń/ Z świeczkami na rosochach rogów...”- napisał w wierszu „ Wigilia w lesie” jeden z moich ulubionych poetów Leopold Staff.

Jak Wigilia to i pierwsza gwiazdka, która była dawniej, bo dziś niekoniecznie - znakiem, że można już zasiadać do wigilijnego stołu. Było tak jak w wierszu Gałczyńskiego: „ Właśnie ojciec kiwa na matkę,/ że już wzeszła Gwiazdka na niebie,/ że czas się dzielić opłatkiem,/ więc wszyscy podchodzą do siebie/ i serca drżą uroczyście,/ jak na drzewie przy liściach liście./…/ Jest cicho. Choinka płonie./Na szczycie cherubin fruwa./ Na oknach pelargonie/ blask świeczek złotem zasnuwa,/a z kąta, z ust brata płynnie/ kolęda na okarynie:/ LULAJŻE, JEZUNIU /MOJA PEREŁKO,/ LULAJŻE, JEZUNIU, ME PIEŚCIDEŁKO.”

Może więc i dziś warto spojrzeć mimo wszystko w niebo, gdzie z pewnością będzie:

„ Świeciła gwiazda/…,/ Srebrna i staroświecka,/ Świeciła wigilijnie,/ Każdy zna ją od dziecka.” i zapewne będą: „ Zwisały z niej z wysoka/ Długie, błyszczące promienie,/ A każdy promień to /…/ Jedno świąteczne życzenie./…/”- dalej pozwolę sobie co nieco sparafrazować tekst „Gwiazdy” Staffa, a więc: „ Chwyćmy za promienie,/ Jak w dzwonnicy za sznury,/ Ażeby śliczna gwiazda/ Nie uciekła do góry./ Chwyćmy w garść promienie,/ Trzymajmy z całej siły/…/ By się nam życzenia spełniły”. Oj tak, tak. Choćby te, żeby człowiek mógł nareszcie… odpocząć. Nieodwołalnie i stanowczo. Zatem:

„ Decyzja powzięta: / odpocznę sobie przez te święta! / Za wszystkie trudy/ codzienne i mroczne - / fizycznie, psychicznie / nareszcie odpocznę.../Odpocznę sobie - / jak święta, to święta! /…/Od rana już:/ wanna,/ potem gimnastyka poranna -/…/  Potem śniadanko:/ dzieci, wnuczęta -/ jedno się drze, a drugie się pęta.../Odpocznę sobie - jak święta, to święta! / Potem przyjęcie małe zrobię: / Glińscy, Lipińscy, Ciupskie obie... / Ja na Ciupskie mam fobię, / one mnie na wątrobie - / odpoczniemy sobie... / Potem zaprosi ciotka mnie, bo / u niej pyszności schab i indyk - / po prostu w gębie siódme niebo! / Siódme niebo - bez windy./…/ A wieczór u Stasiów - / jak rokrocznie. / I znowu trochę się odpocznie./…/ Uwziąłem się... /Odpocznę sobie! / Ducha wyzionę - a odpocznę!”- zwierzał się Mariusz Załucki.

Niestety wciąż aktualne pozostają życzenia z roku… 1946: „ Wzywam do świętej zgody rządy i narody, pogódźcie się i psom zostawcie kość niezgody”, które złożył… pies Fafik na deskach teatrzyku „Zielona Gęś” Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego.

Czas i na moje życzenia. Wszystkim Czytelniczkom i Czytelnikom mojego bloga życzę:

ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA W ZDROWIU I W DOBRYM HUMORZE oraz  SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO 2025 ROKU!!!!                                                                                                          

 Uśmiechnij się! ( mimo wszystko)

I jak tam, zięciu, spodobały się wnuczkowi zabawki?

- Mama da spokój… wszystkie prezenty rozwalił. I samochodziki, i czołg, i choinkę, i wszystkie bombki…

- I prezent ode mnie też?

- Nie, młotek od mamusi jest cały!

I jeszcze: Mówi karp do karpia: - Co robisz w sylwestra? – Pożyjemy, zobaczymy…


Niedziela, Grudzień 8, 2024, 22:48 | Brak komentarzy »

8.12.24

„ Zwykle w granicach tego właśnie czasu, /kiedy się zjawia siwy Grudzień, z lasu /przychodzą do nas jodły ze świerkami, / a w kuchni pachnie „ Delikatesami (…)” – Ludwik Jerzy Kern ( 1920-2010)

Tak, to już ten czas, w którym z każdym dniem coraz bardziej czuje się przedświąteczną gorączkę rozpoczętą dokładnie pierwszego grudnia przez media a podkręcaną skutecznie przez reklamodawców. Klimat świąteczny zagościł niemal wszędzie dzięki kiermaszom, wystrojonym ulicom, placom i wystawom sklepowym. Wszędzie, gdzie tylko jest to możliwe cudnie prezentują się choinki pięknie ubrane i mieniące się od lampek. Dla tych, którzy jeszcze nie ubrali swoich świątecznych drzewek, przypomnę słowa afroamerykańskiej poetki Mai Angelou: „ Wiele można powiedzieć o człowieku na podstawie tego, jak traktuje trzy rzeczy: deszczowy dzień, zagubiony bagaż i ..poplątane światła choinkowe”.

A co można powiedzieć o człowieku na podstawie tego w co ubierze swoją choinkę? Na przykład wyobraźmy sobie taką jedną, na której ktoś zawiesił na jej wierzchołku gwiazdę, a niżej na każdej kolejnej gałązce zawiesza: „ tutaj anioły,/ tu świeczka, tu ptak wesoły, / tu kula, tu srebrne sploty,/ tu świeczka, tu łańcuch złoty, / tu bombka błyszcząca taka, / tu gniazdko z miejscem dla ptaka, / tu świeczka, tu buldeneżyk, / tu śmieszny z bibułki jeżyk, / tu gwiazdka, tu kukułeczka / tu cukiereczek, jabłuszko, świeczka, / tu śliczne serce całe z piernika, / tutaj pajacyk, co nóżką fika, / tu księżyc niby rogalik kręty, / a w dole miejsce na prezenty.”Hmm… Co to jest buldeneżyk? Też nie wiedziałam, że to kalina koralowa. Natomiast człowiekiem, który tak pięknie i nie po dzisiejszemu ubrał choinkę mógł być tylko poeta i też niedzisiejszy. Tak, to autor dzisiejszego motta Ludwik Jerzy Kern, który na temat choinki ma jeszcze coś do powiedzenia. Ale to za chwilę. Póki co: Góral do górala: - Wiesz, dlaczego choinka nie jest głodna? - ??? – Bo jodła.

Co do prawdziwej jodły to w starożytności była ona symbolem odrodzenia i życia, bo jej igły są wiecznie zielone. Podobnie jak sosny, do której Leopold Staff odwołał się, kiedy napisał: „ Lata jak chmury płyną, lecz nadzieja/ Moja zielona jest wiecznie jak sosna./ Cienie wieczoru dłużą się koło mnie,/ Lecz w sercu moim jest wiosna”. Napisałam o nadziei, bo przecież Święta Bożego Narodzenia a po nich Nowy Rok to właśnie czas nadziei, której sobie będziemy kolejny raz życzyć. A może tym razem życzyć naszym bliskim nadziei wiecznie zielonej jak sosna i jodła?

Co zaś do prezentów to okazuje się, że nie tylko dzieci piszą listy do św. Mikołaja. Przykład? Proszę bardzo: „ Drogi Mikołaju! W tym roku chciałabym dostać wypasione, tłuste konto bankowe z okrągłą sumką i szczupłą sylwetkę. I proszę – nie pomyl tych dwóch życzeń tak jak w zeszłym roku!” Co do pomysłu na prezent dla wnuków to trzeba jednak dobrze go przemyśleć. Nie idźmy na łatwiznę, bądźmy odpowiedzialni za dobre imię św. Mikołaja, żeby później nie było tak jak w tym dowcipie: „ - I jak tam zięciu, spodobały się wnuczkowi zabawki? – Mama da spokój…wszystkie prezenty rozwalił. I samochodziki, i czołg, i choinkę, i wszystkie bombki…- I prezent ode mnie też? – Nie, młotek od mamusi jest cały.”

Wracam do choinki – rzecz jasna nie rozwalonej, tylko ściętej w lesie. Jeśli  ktoś wciąż waha się między kupnem żywej a sztucznej możliwe, że pomoże mu w wyborze taki oto monolog samej zainteresowanej: „ I oto znowu w kącie ustawiono mnie . / Za co ? Za karę chyba taka sama tkwię / W lesie spokojnie żyłam przy wysokich przodkach. / Tam choinki by nigdy taki wstyd nie spotkał. / Wygląd mam jak ta dama strojna i pobożna. / I co z tego jak zaszumieć uczciwie nie można. /…/”- a monologowi  choinki przysłuchiwał się Ludwik Jerzy Kern.

 „ Szczęśliwy, szczęśliwy dniu, który potrafisz nas przenieść w czasy dzieciństwa, który potrafisz przypomnieć staremu radość młodości” - napisał Karol Dickens w „ Klubie Pickwicka” o Bożym Narodzeniu, na które jedni czekają z radością, a inni ze stresem.

Uśmiechnij się! ( mimo wszystko)

Dwaj Żydzi zwiedzają Watykan. Podziwiają przepych i bogactwo. Jeden mówi: – Popatrz, a zaczynali od stajenki…    


          
 

 
 
 
(c)2021, All Rights Reserved
Liczba odwiedzin: 2107